Byl urlop, ale wszystko co dobre szybko sie konczy.
Bylo polskie morze,
polskie plaze.
Pyszna kawka i lody w Dolinie Charlotty
Bylo zbieranie kwiatkow i slimakow.
Byly czeresnie, ktorymi sie objadlam za wszystkie stracone lata :)
Bylo spacerowanie po lakach, polach, po miejscach gdzie sie wychowalam
i gdzie zawsze bede wracac.
Byl park dinozaurow......
Byl basenik w wiaderku.
Byla przymiarka do wozu strazackiego.
A teraz zostaly mi tylko zdjecia, wspomnienia
i tesknota za domem i cala reszta.
Aby zbyt wiele nie myslec i na pocieszenie wpadlam
do ogrodka powalczyc z chwastami, ktore w ciagu 2 tygodni urosly blyskawicznie.
Na szczescie poza mleczem itp. bylo tam cos jeszcze.
A tutaj juz terazniejszosc i nasze pierwsze, od kilku lat prawdziwe lato,
mozna poczuc sie jak w Polsce.
Dziecko sie bawi a mamusia lapie promienie sloneczne i robi to co kocha.